niedziela, 4 grudnia 2011

I po Global Day of Code Retreat 2011 w Krakowie


W sobotę 3ciego grudnia miało miejsce ciekawe wydarzenie: Global Day of CodeRetreat. Czym jest samo CodeRetreat można poczytać w moim wpisie z przed ponad roku: Wrażenia po CodeRetreat we Wrocławiu. Kilka miast przypadkiem zaczęło organizować u siebie tego typu imprezę akurat 3ciego grudnia. Postanowiono więc, tą datę ochrzcić Globalnym Dniem CodeRetreat’a i zaczęto masowo organizować to wydarzenie na całym świecie. Kraków był jednym z Polskich miast (zaraz obok Łodzi, Poznania i Warszawy), który zorganizował „Rekolekcje Kodu” i postanowiłem się tam wybrać.

Miałem okazję pokodować ze znajomymi jak i z kompletnie obcymi osobami. Zdziwiło mnie, że mimo iż wielokrotnie podchodziłem do problemu Gry w życie Conwaya (na poprzednich CR’ach jak i w domu), to i tak poznałem kolejne, nowe sposoby, jak można ugryźć problem. W wolnej chwili trzeba będzie jeszcze sprawdzić kilka rozwiązań.

Podczas wydarzenia udało mi się m.in. wraz z Tomkiem Kaczanowskim nie używać w ogóle myszki. Po prostu ją wyłączyliśmy. Trochę touchpad w laptopie przeszkadzał (muszę w końcu poszukać, czy da się go jakoś wyłączyć) ale udało się. Trochę innych skrótów klawiaturowych używaliśmy, dzięki czemu można było się „wymienić” znanymi hotkey’ami.

Miałem również okazję popisać w C# z którego na co dzień nie korzystam. W tym języku pozytywnie zaskoczył mnie LINQu po tym, jak spory kawałek brzydkiego kodu z zagłębionymi wcięciami został jednym skrótem klawiaturowym zamieniony na 2 linijki kodu! Był on czytelny, przypominał Fluent Interface i dało się go zrozumieć. Nie wiem czy jest dostępny mechanizm odwrotny – na pewno byłby przydatny dla poczatkujących programistów i chcących poznać ten język.

Ciekawą techniką okazało się również TDD as if you meant it czyli pisanie całego kodu w teście i dopiero na końcu jego ekstrahowanie do metod i osobnych klas na zewnątrz. Ciekawe podejście, podczas którego trzeba nagiąć nasze przyzwyczajenia i pisać kod produkcyjny w metodzie testowej. Niebezpieczeństwem tej metody jest rzecz o której ktoś na sali wspominał, że testy były zielone, ale kod był dalej w testach. Więcej informacji odnośnie tej techniki: na coderetreat.orgcumulative-hypotheses.org i gojko.net.

Miałem również okazję poćwiczyć ping pong’a, gdzie piszemy test dla drugiej osoby, a ta wykonuje implementację, refaktoring i test dla nas. Moje osobiste odczucie jest takie, że staramy się wtedy „odbić” piłeczkę tak, aby drugiemu ciężko było ją „odebrać”. Prowadzi to często do tego, że jedna osoba spędza większość czasu przed klawiaturą, a druga staje się mniej aktywna. No i mogą powstawać wtedy potworki. Przykład poniżej:



Kasowałem kod po każdej z sesji, ale tego screen’a musiałem zrobić :) Co fajniejsze, w tym kodzie jest błąd. Na szczęście udało się go znaleźć, ale na refaktoryzację już zabrakło czasu.

Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem dla mnie było to, że coraz więcej osób korzysta / chce korzystać z IntelliJ Idea. Ludzie albo mają dość Eclipse’a, który czasami zachowuje się niedeterministycznie, albo zauważają potęgę IDEI. Żeby tylko jeszcze pracodawcy chętnie w nią inwestowali...

W trakcie jednej z przerw łączyliśmy się przez Skype’a z Nowym Yorkiem i Łodzią, gdzie również odbywało się CodeRetreat. Można było chwilę pożartować i poczuć, że jest to to globalne wydarzenie i że gdzieś indziej ludzie również bawią się wspólnie kodujac. Ogółem do zabawy przyłączyło się 90 miast i około 2200 developerów.

Organizacyjne event w Krakowie był dobrze przygotowany. Mi zabrakło informacji, że tak naprawdę zaczynamy od godziny 9 a nie od 8. Zawsze to by człowiek chwilę dłużej pospał, zwłaszcza gdy się wyjeżdża o 5tej rano z Wrocławia. Niewyspanie dawało chwilami o sobie znać.

Obiad był i nie była to pizza, więc wymaganie podstawowe warsztatów zostało zachowane. Nie był to też obiad w stylu restauracyjnym, ale za to można było wziąć dokładkę. Szybko jednak zabrakło soków i w ogóle nie było herbaty (o dziwo nie wszyscy piją kawę). Początkowo panował mały organizacyjny chaos, ale po 9 godzinie szło już sprawnie. Osobiście trochę nie podobały mi się pytania na retrospektywie (w stylu ile osób robiło coś tam), gdyż to nie zachęca do opisywania swoich odczuć z danej sesji. Ogólne pytanie w stylu: „jak odczucia?” sprawdziło by się lepiej. We Wrocławiu rok temu działało.

Ogólnie całe wydarzenie wypadło bardzo pozytywnie. Widać, ze coraz szerzej techniki programowania w parach jak i TDD są znane wśród programistów. Motywuje to do dalszego działania i zgłębiania tematu.

czwartek, 1 grudnia 2011

Malowanie wykresów za pomocą JFreeChart cz. 2

Ostatnim razem we wpisie Malowanie wykresów za pomocą JFreeChart cz. 1 pokazałem jak przygotować prosty wykres za pomocą biblioteki JFreeChart. Teraz chciałbym rozszerzyć przykład, poprzez pokazanie, jak dodać do wykresu własną skalę kolorów.

Aby to zrobić musimy stworzyć klasę implementującą interfejs PaintScale. Definiuje on dwie metody: getLowerBound() i getUpperBound(). Powinny one zwracać odpowiednio dolną i górną granicę skali. Trzecią i najważniejszą metodą jest getPaint(). Zwraca ona obiekt typu Paint. Początkowo chwilę się zastanawiałem, co to za twór, co sobą reprezentuje i jak go utworzyć…

Na szczęście klasa Color z tej samej biblioteki implementuje ten interfejs. Dzięki temu możemy w naszej implementacji zwrócić odpowiedni kolor. Poniżej przykładowa implementacja.

public class ColorPaintScale implements PaintScale {
    private static final Color[] colors = {
            new Color(36, 35, 105),
            new Color(0, 6, 252),
            new Color(0, 134, 250),
            new Color(9, 251, 242),
            new Color(135, 252, 112),
            new Color(254, 241, 3),
            new Color(255, 117, 0),
            new Color(244, 0, 1),
            new Color(104, 21, 21),
    };

    private int lowerBound = 0;
    private int upperBound = 100;

    public ColorPaintScale(int lowerBound, int upperBound) {
        this.lowerBound = lowerBound;
        this.upperBound = upperBound;
    }

    public double getLowerBound() {
        return lowerBound;
    }

    public double getUpperBound() {
        return upperBound;
    }

    public Paint getPaint(double v) {
        double divisor = (upperBound - lowerBound) / colors.length;
        int index = (int) ((v - lowerBound) / divisor);
        if (index < 0) {
            return colors[0];
        }
        if (index >= colors.length) {
            return colors[colors.length - 1];
        }
        return colors[index];
    }
}

W powyższej klasie na początku definiujemy sobie kolory, jakie mają być wyświetlane na naszej skali. W liniach 14 i 15 definiujemy dolną i górną wartość naszej skali. Pola te są inicjowane w konstruktorze. Następnie mamy gettery dla tych pól (zdefiniowane w interfejsie) i metodę getPaint() do zwracania odpowiedniego koloru z dostępnej skali.

Gdy już mamy naszą klasę odpowiedzialną za skalę, przekazujemy ją do obiektu renderer’a:

PaintScale scale = new ColorPaintScale(0, 10);
XYBlockRenderer renderer = new XYBlockRenderer();
renderer.setPaintScale(scale);

Poniższy kod można zastosować w ostatnim przykładzie z poprzedniego postu. Kod i efekt poniżej:

public JPanel chartWithScale() {
    DefaultXYZDataset xyzDataset = new DefaultXYZDataset();
    double[][] series01 = new double[][]{{1}, {1}, {5}};
    double[][] series02 = new double[][]{{2, 5}, {3, 4}, {7, 9}};
    xyzDataset.addSeries("Series01", series01);
    xyzDataset.addSeries("Series02", series02);

    NumberAxis domainAxis = new NumberAxis("X Label");
    domainAxis.setRange(0, 10);

    NumberAxis valueAxis = new NumberAxis("Y Label");
    valueAxis.setRange(0, 7);

    PaintScale scale = new ColorPaintScale(0, 10);
    XYBlockRenderer renderer = new XYBlockRenderer();
    renderer.setPaintScale(scale);

    XYPlot plot = new XYPlot(xyzDataset, domainAxis, 
            valueAxis, renderer);

    JFreeChart chart = new JFreeChart("title", plot);

    return new ChartPanel(chart);
}



Ok, pola zostały pomalowane na kolorowo, ale dalej nie widzimy skali. Aby to zrobić musimy mieć utworzony już obiekt typu Chart, gdyż do niego będzie dodawać "podtytuł". Napiszmy zatem do tego osobną metodę:

private void addPaintScaleToChart(PaintScale scale, JFreeChart chart) {
    NumberAxis numberAxisPaintScale = new NumberAxis("Skala");
    numberAxisPaintScale.setTickLabelFont(new Font("Dialog", 0, 7));

    PaintScaleLegend paintScaleLegend = new PaintScaleLegend(scale, 
            numberAxisPaintScale);
    paintScaleLegend.setAxisOffset(5D);
    paintScaleLegend.setMargin(new RectangleInsets(5D, 5D, 5D, 5D));
    paintScaleLegend.setPadding(new RectangleInsets(10D, 10D, 
            10D, 10D));
    paintScaleLegend.setFrame(new BlockBorder(Color.RED));
    paintScaleLegend.setStripWidth(10D);
    paintScaleLegend.setPosition(RectangleEdge.RIGHT);
    chart.addSubtitle(paintScaleLegend);
}

I ją wywołajmy po utworzeniu obiektu chart. Efekt poniżej:



Na początku przedstawianej metody addPaintScaleToChart() tworzymy skalę i ustawiamy jej czcionkę. Jakbyśmy chcieli się pozbyć czarnych poziomych i pionowych kreseczek pomiędzy liczbami a kolorami, możemy wywołać poniższe dwie metody:

numberAxisPaintScale.setAxisLinePaint(Color.white);
numberAxisPaintScale.setTickMarkPaint(Color.white);

Następnie tworzymy legendę i ustalamy kilka właściwości. Za pomocą setAxisOffset() ustawiamy odległość pomiędzy podziałką a kolorową skalą. Poprzez setMargin() ustawiamy otoczenie naszej skali na panelu z wykresem. Nazwa argumentu sugeruje działanie podobne do Swingowych (czy też AWTowych) Insets, aczkolwiek klasy te są ze sobą nie powiązane. Za pomocą setPadding() ustawiamy odstęp we wnętrzu naszej skali, tzn. odległości kolorowej skali od brzegu legendy.

Dalej ustawiamy kolor obramowania, szerokość kolorków i pozycję względem wykresu. Na koniec dodajemy naszą legendę do wykresu za pomocą addSubtitle().

To chyba tyle w temacie biblioteki JFreeChart. Na razie nie planuję dalszej zabawy z nią, a w kolejce czekają następne tematy do ogarnięcia.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Malowanie wykresów za pomocą JFreeChart cz. 1


Jakiś czas temu „pracując” przy małym projekciku, malowałem sobie ciekawe rysuneczki w po ekranie. Mianowicie bawiłem się biblioteka JFreeChart, która to potrafi w całkiem przystępny sposób malować wykresy w Javie.

Na początku, co bardzo się rzuca w oczy, to ciekawy sposób dystrybucji (czy też modelu biznesowego) tejże biblioteki. Jest ona w zupełności darmowa („is a free 100%”), sa Javadoc’i, jest aplikacja pokazująca możliwości biblioteki, ale chcąc poczytać The JFreeChart Developer Guide trzeba zapłacić. Bardzo ciekawe rozwiązanie, zwłaszcza, że udostępniane Javadoc’i są trochę ułomne.

Na szczęście jest kilka przykładów w Necie np. na stronie java2s.com. Po za tym ten kto jest kumaty, potrafi sobie zdekompilować udostępniane sample i zobaczyć co siedzi w środku :D Czyli dostać to samo co nam daje nam płatny developer guide.

Na początek zróbmy więc coś prostego. Załóżmy, że chcemy zrobić wykres słupkowy (ang. Bar Chart). Utwórzmy więc najpierw obiekt przechowujący nasze dane:

DefaultIntervalXYDataset dataset = new DefaultIntervalXYDataset();

Wszystkie zbiory danych (ang. dataset) są reprezentowane za pomocą klas implementujących interfejs Dataset. Interfejs ten jest bardzo ogólny i nie korzystamy z niego bezpośrednio. Chcąc stworzyć pewien wykres, musimy się dowiedzieć, jakiego typu zbioru danych on wymaga. I tak wykres słupkowy, potrzebuje IntervalXYDataset. Za pomocą tego interfejsu, klasa tworząca wykres, będzie wiedziała, jak się odwołać do danych w nim zawartych. Interfejs nie definiuje jednak sposobu dodawania tych danych do zbioru, dlatego musimy skorzystać z konkretnej implementacji przy deklaracji (po lewej stronie znaku równości) tej zmiennej.

Następnie przydało by się wprowadzić jakieś dane do zbioru:

double[][] series01 = new double[][] {{2}, {1}, {3}, {7}, {4}, {5}};
dataset.addSeries("Series 1", series01);

W pierwszej linijce tworzymy tablicę, która musi posiadać 6 wierszy, każdy o takiej samej długości, np. o długości jeden. Jeśli będziemy mieć inną liczbę wierszy otrzymamy IllegalArgumentException z jasnym komunikatem: The 'data' array must have length == 6. Wiersze oznaczają kolejno: x, start-x, end-x, y, start-y i end-y. Nasz wykres korzysta tylko z pierwszych 4rech. X oznacza wartość, dla jakiej definiujemy „wysokość” słupka. Wartość ta może być wyświetlana, gdy najedziemy myszką na ten słupek. Następnie start-x i end-x oznaczają, gdzie ma się zaczynać i kończyć słupek na osi X. Aby wykres był czytelny, wartość x powinna być pomiędzy wartościami start-x i end-x, najlepiej w połowie. Y oznacza wartość, jak wysoki ma być słupek, a start-y i end-y nie są używane, gdyż słupki z założenia na tym wykresie są prostokątne, a nie trapezowate.

Gdybyśmy chcieli wyświetlić kilka słupków dla jednej serii, to wówczas nasze wiersze w tablicy będą dłuższe, ale każdy wiersz musi zawierać dokładnie taką samą ilość liczb.

W drugiej linijce powyższego listingu dodajemy serię do naszego zbioru danych. Należy pamiętać aby użyć unikatowego identyfikatora w ramach zbioru, bo inaczej zobaczymy tylko najnowsze / nadpisane serie.

Następnie tworzymy wykres. Najłatwiej na początku skorzystać z metody fabrykującej dostarczanej przez ChartFactory:

JFreeChart chart = ChartFactory.createXYBarChart("title", "x Label", 
        false, "y Label", dataset, PlotOrientation.VERTICAL, true, 
        true, false);

Jako argumenty podajemy m.in. tytuł wykresu, podpisy osi, zbiór danych, orientację wykresu i jeszcze kilka flag. Trzeci argument mówi czy osi X ma być skalą związana z datami. My takiej nie chcemy. Trzy ostatnie argumenty definiują nam kolejno, czy chcemy legendę, podpowiedzi i adresy URL.

Na koniec trzeba jeszcze stworzyć instancję klasy ChartPanel opakowującą nasz wykres. Dzięki tej klasie możemy już wykres umieścić w JPanel’u Swingowym. Całościowy przykładowy kod i efekt poniżej:

DefaultIntervalXYDataset dataset = new DefaultIntervalXYDataset();
double[][] series01 = new double[][] {{2, 22}, {1, 21}, {3, 23}, 
        {7, 27}, {4, 24}, {5, 25}};
double[][] series02 = new double[][]{{5}, {4}, {8}, {13}, {20}, {25}};
dataset.addSeries("Series 1", series01);
dataset.addSeries("Series 2", series02);

JFreeChart chart = ChartFactory.createXYBarChart("title", "x Label", 
        false, "y Label", dataset, PlotOrientation.VERTICAL, true,
        true, false);

JPanel jPanel = new ChartPanel(chart);



Podobne demo, opisujące jak namalować wykres słupkowy możecie zobaczyć na stronie JFreeChart: XY Bar Chart Demo na http://www.java2s.com

Dobra to tyle na początek, przejdźmy do bardziej zaawansowanych zagadnień. Za zadanie miałem stworzyć dość nietypowy wykres, coś takiego:



Kolor danego „kwadracika” był jakoś tam obliczany dla danego X i Y – nie jest to przedmiotem tego wpisu. Mianowicie im wartość Z (przypisana danemu X i Y) mniejsza, tym kolor „zimniejszy”. Spróbujmy więc co podobnego namalować:

DefaultXYZDataset xyzDataset = new DefaultXYZDataset();
double[][] series01 = new double[][]{{1}, {1}, {5}};
double[][] series02 = new double[][]{{2, 5}, {3, 4}, {8, 9}};
xyzDataset.addSeries("Series01", series01);
xyzDataset.addSeries("Series02", series02);

NumberAxis domainAxis = new NumberAxis("X Label");
domainAxis.setRange(0, 10);

NumberAxis valueAxis = new NumberAxis("Y Label");
valueAxis.setRange(0, 7);

PaintScale scale = new GrayPaintScale(0, 10);
XYBlockRenderer renderer = new XYBlockRenderer();
renderer.setPaintScale(scale);

XYPlot plot = new XYPlot(xyzDataset, domainAxis, valueAxis, renderer);

JFreeChart chart = new JFreeChart("title", plot);

JPanel jPanel = new ChartPanel(chart);

Na początku tworzymy zbiór danych typu DefaultXYZDataset. Oznacza to, że nasze dane składają się z 3ch współczynników, co też widać w liniach 2 i 3. Następnie dodajemy nasze serie danych do zbioru. W kolejnych linijkach definiujemy nasze osie - jakie będą miały nazwy i zakres.

W linii 13 tworzymy obiekt typu PaintScale. Klasa ta jest odpowiedzialna za odpowiednie pokolorowanie „kwadracików” na wykresie. W przykładzie korzystam z przykładowej implementacji GrayPaintScale, która tworzy skalę szarości. Jak malować na kolorowo zostawiam jako zadanie domowe :P

Następnie definiujemy Renderer‘a a dokładniej XYBlockRenderer. Obiekt ten jest odpowiedzialny za odpowiednie wymalowanie danych na wykresie. Chcąc skorzystać ze wcześniej utworzonej skali, musimy ją przekazać za pomocą metody setPaintScale().

Następnie musimy spiąć razem zbiór danych, osie wykresu i obiekt renderujący w coś co się nazywa Plot, a w naszym przypadku XYPlot. Jest to klasa do której JFreeChart deleguje malowanie osi i danych. Mając już wspomniany XYPlot, możemy w końcu utworzyć nasz wykres (linia 19) i odpowiadający mu Panel (linia 21).

Poniżej efekt jaki możemy osiągnąć, wykonując poniższy kod:



Umiemy już namalować szare kwadraciki na wykresie, a stąd już niedaleko do żądanego efektu. Jak ktoś chce zobaczyć końcowy efekt to zapraszam do repozytorium MFCCChart na bitbucket.org

W następnym wpisie opiszę jeszcze jak namalować skalę kolorów.

niedziela, 20 listopada 2011

Problem sponsoringu konferencji


Wielu znajomych (i tych mniej znajomych) pyta mnie czasem o to, czy skoro tak licznie jeżdżę po konferencjach Javowych (w tym roku już 4 a to jeszcze nie koniec), to czy są to wyjazdy sponsorowane przez kogoś (pracodawcę / babcię), czy po prostu sam sobie je opłacam?

Otóż różnie to z tym bywa: czasem jadę z ramienia pracodawcy, a czasem za swoje (nie za mszowe) pieniądze. Uzasadniając takie postępowanie, podeprę się słowami Wujka Boba zapisanymi w książce The Clean Coder [str. 16].

“Your career is your responsibility. […]It is not your employer’s responsibility to train you, or to send you to conferences, or to buy you books. These things are your responsibility. Woe to the software developer who entrusts his career to his employer.”

Nie jest zadaniem / odpowiedzialnością pracodawcy płacić za Twój rozwój! Pracodawca daje Ci pracę, kupuje twoją dostępność, twoją wiedzę i umiejętności, dając Ci w zamian co miesiąc wypłatę przelewem na konto. Pracodawca „kradnie” z Twojego życia 40 godzin tygodniowo, oczekując w zamian rezultatów: skończonego, działającego projektu, udanego wdrożenia, zadowolenia klienta…

Pracodawca chce, aby u niego pracowali tylko najlepsi, ale najlepiej nie ponosząc przy tym żadnych kosztów związanych ze szkoleniami, wyjazdami na konferencje, czy z chociażby kupnem książki. Po prostu rozwój pracowników nie jest głównym celem / zadaniem pracodawcy. Od tego są uczelnie wyższe i instytucje prowadzące szkolenia. Te pierwsze mogą być bezpłatne (zależnie od państwa), a za szkolenia trzeba już sobie płacić.

Rozumiejąc taką politykę firm, powinniśmy tym bardziej doceniać swojego pracodawcę, jeśli ten wspiera nasz rozwój. Nie możemy jednak zapominać, że to My bierzemy odpowiedzialność za nasz rozwój i że to My musimy znajdować czas w swoim życiu, aby przeznaczyć go na swój rozwój.

A ile czasu powinniśmy poświęcać na samodoskonalenie?

Wujek Bob w przytaczanym fragmencie jego książki pisze o takim podziale tygodnia:

  • 40 h pracy dla pracodawcy (według ustawy)
  • 20 h pracy dla siebie (samodoskonalenie)
  • 56 h na sen (8h dziennie) 

No i jeszcze zostaje 52 h na wszystko inne: rodzina, przyjaciele, znajomi, aktywność fizyczna, odpoczynek. Myślę, że jest to bardzo optymistyczne oszacowanie. Wiadomo, nie jesteśmy robotami i możemy czasem mieć gorszy dzień lub tydzień, kiedy nic się nie chce. Ja te „zalecane” 20 godzin traktuję, jako oszacowanie, ile mniej więcej powinienem w tygodniu robić coś pożytecznego dla siebie. Czy osiągam te 20 godzin – nie wiem, nie mierzyłem tego.

A co robić w tym czasie?

No cóż, możliwości jest sporo i można o tym napisać osobny artykuł. Uczestnictwo w konferencjach / warsztatach branżowych jak najbardziej się zalicza do tych aktywności. Konferencje są różne i różne są ich poziomy, ale zawsze można się czegoś nauczyć. Nawet jak idziemy na prezentację, która nie do końca jest związana z naszym obszarem zainteresowań, możemy się dowiedzieć, że w ogóle coś takiego jest, jak działa i jak używać. A gdy mamy poznać nową technologię, to lepiej posłuchać kogoś kto miał z tym styczność, niż samemu rozkminiać tutoriale. Sam siłę i potęgę wykładów (chociażby studenckich) doceniłem dopiero na 4tym roku studiów, jak w końcu były one w miarę konkretne i gdy ktoś sensowny je prowadził.

Inną zaletą, jakie dają nam konferencje to możliwość pogadania i poznania ludzi z tymi samymi zainteresowaniami, co za sobą niesie wymianę doświadczeń, opinii itp. Inną bardzo miłą kwestią są wszelkie towarzyszące konkursy z nagrodami. Jak się już nie raz przekonałem, w cale nie jest tak ciężko coś wygrać (myszka Logitech’a na 4developers 2010, zniżki na zakupy w Helionie na Javarsovi 2010, pendrive'y i bilety do kina na Confiturze 2011). Ostatni konkurs po Warsjawie 2011 był bardzo fajny. Do rozlosowania były 2 książki ufundowane przez firmę TouK dla osób, które napiszą relację na blogu z konferencji. No i jedna z książek (Czysty Kod) przypadła mi, co pokazuje, że prowadzenie bloga może być przydatne ;)

Tak więc jak by ktoś jeszcze w tym roku chciał porobić coś ciekawego, to 3ciego grudnia jest Global Day of Coderetreat, czyli w ponad 80 miastach na świecie odbywać się będą warsztaty CodeRetreat. W Polsce taka impreza będzie w Krakowie na którą oczywiście się wybieram.

Szykuje się jeszcze Agile Development Day w Warszawie na który jeszcze można się próbować zapisać, a także w tym samym czasie Cracow.Mobi w Krakowie. A dla mieszkańców Wrocławia powstaje właśnie: Wrocław Google Technology User Group. Pierwsze spotkanie na temat Chrome Apps odbędzie się 29 listopada 2011 o godz. 19:00.

Prawdziwa gradka szykuje się jednak w pierwszym kwartale przyszłego roku, a mianowicie 33 degree. Ja już się zarejestrowałem, mimo że nie wiem czy sam będę musiał sobie ją opłacić, czy pracodawca mi ją zasponsoruje. W każdym bądź razie proszę Was, drogi czytelniku / czytelniczko, abyście podczas rejestracji podali mój adres email mstachniuk gmail com, dzięki czemu Wy nic nie tracicie, a ja zyskam zniżkę na tę konferencję. Szczegóły promocji: 33rd Degree Buzz - get 20% off.

Do zobaczenia na konferencjach!

czwartek, 27 października 2011

Wtyczki do Eclipse’a wspomagające naukę TDD


Aby zacząć naukę TDD (Test-driven development) wiele nie trzeba. Wystarczy ulubione środowisko programistyczne IDE (Idea / NetBeans / Eclipse) i narzędzie do testowania (JUnit / TestNG / xUnit). I teraz albo czytamy mądre książki (polecam "TDD by Example" Kenta Becka) jednocześnie kodując, lub szukamy odpowiednich informacji w necie, albo szukamy kogoś doświadczonego, aby pokodzić w parach. No i można już uskuteczniać TDD. Tylko skąd wiadomo, że robimy to dobrze? Czy pamiętamy o wszystkich krokach? Może czasem zapominamy zrefaktoryzować kod? Czy rzeczywiście mamy rytm red, green, refactor?

W celu śledzenia i późniejszej oceny jak nam poszło TDD warto zainstalować w Eclipse’ie plugin Pulse. Kiedy pierwszy raz o nim usłyszałem (i tu podziękowania dla Bartka), pomyślałem sobie: po co komu plugin do TDD? Pewnie to jakaś ściema lub zbędny bajer. I rzeczywiście jest to bajer, ale całkiem użyteczny.

Plugin Pulse tworzy wykres naszej aktywności, zaznaczając kiedy nasze testy fail’owały, kiedy były zielone i kiedy robiliśmy refaktoring. Na stronie plugin’a można zobaczyć ciekawy filmik prezentacyjny możliwości.

W celu przetestowania plugin’u wziąłem się wiec za PrimeFactorsKata, gdyż tej Katy wcześniej nie robiłem. Efekt poniżej:



Początkowo napisałem testy dla jedynki i dwójki (pierwsze dwie czerwone kropki). Gdy napisałem test dla 4ki to się skapnąłem, że skoro jest to rozkład na czynniki pierwsze, to powinienem zwracać listę wartości, a nie pojedynczą wartość. Trzeba było wiec sygnaturę metody zmienić.

Następnie szły kolejne testy, czasem w miarę potrzeby jakiś refaktoring. Jako refaktoring jest rozpoznawane użycie któregoś z automatycznych mechanizmów, np. Extract Method (Alt + Shift + M), czy Rename (Alt + Shift + R). Niestety, jak robimy to ręcznie, to nie jest to wykrywane przez plugin. Ale w sumie niedziwne, gdyż wówczas każda edycja kodu by generowała niebieskie punkty na wykresie.

Gdy już nie chciało mi się już szukać (ani liczyć) kolejnych testowych wartości, które bym dodał do testów, przerwałem katę. Nie napisałem w pełni funkcjonalnej metody, gdyż pewnie dla jakiś kolejnych dużych wartości mogło by to nie działać. Ale nie o to chodzi w ćwiczeniach typu CodeKata by dojść do końca (bez skojarzeń;) ), a o poznanie jakiejś nowej techniki programistycznej, lub wyrobieniu sobie dobrych nawyków.

Wracając jeszcze z Warsjawy, co opisywałem we wpisie: Warsjawa 2011 już za nami, jechałem pociągiem i wziąłem się za BowlingGameKata. Tutaj już miałem sporo czasu na implementację. Nie było to moje pierwsze podejście do tego problemu, więc już jakoś w podświadomości było wiadomo, jak to rozwiązać. Ćwiczyłem dodatkowo tworzenie notatek, na temat tego, jakie testy trzeba jeszcze napisać i jakie są już napisane. Wykres z wtyczki Pulse poniżej:



Zacząłem równo o 16.00 i początkowo pisałem proste testy dla następujących przypadków (liczby to ilości kręgli zbitych w danym rzucie):
  • 0 - pierwszy zielony test.
  • 1- pierwszy czerwony i już po nim jakiś refaktoring.
  • 1, 3 - drugi czerwony test.
  • 1, 3, 4, 5 - któryś z zielonych testów po 16.10.
  • Pierwszy bonus: Spare – zacząłem o 16.14 i wtedy postanowiłem zrobić większy refaktoring, tj. wprowadzić design obiektowy. Skończyłem go o 16.30 i 5 minut później już mi śmigał pierwszy test dla Spare’a. Do 16.40 jeszcze coś refaktoryzowałem, co nawed plugin zarejestrował.
  • Double Spare  - zacząłem chwile po 16.40 i trochę musiałem podebugować do 16.55. Ostatecznie okazało się, że w teście źle przeliczyłem oczekiwaną wartość. 
  • Strike – o 17.03 skończyłem implementację drugiego bonusu.
  • Double Strike – skończyłem implementację o 17.33. W międzyczasie musiałem zmienić przedział w pociągu, gdyż skończył się prąd w gniazdku :P
  • Spare, Strike – skończyłem o 17.39 (miałem błąd w danych testowych)
  • Strike, Spare– skończyłem o 17.41(j.w.). Następnie chciałem napisać implementację Full Strike (czyli ciągle rzucamy 10 za pierwszym razem). Ale po tym jak test zfail’ował, dopisałem do mojej listy TODO jeszcze inne, prostsze testy dotyczące końcówki gry (ostatnia ramka) i zacząłem od nich implementację.
  • Spare w ostatniej ramce – skończyłem o 17.54.
  • Strike w ostatniej ramce – skończyłem o 18.00.
  • Double Strike w przedostatniej (i ostatniej) ramce skończyłem o 18.03.
  • Full Strike (ciągle rzucamy 10) – działał od razu po odkomentowaniu testu, gdyż wcześniejszymi testami zapewniłem odpowiednie działanie ostatniej ramki. Na koniec jeszcze usunąłem duplikacje z kodu ekstrachując odpowiednie metody.

Pierwszy raz doprowadziłem tą Katę do końca i jestem z niej zadowolony. Teraz moją implementację trzeba porównać z rozwiązaniem wujka Boba.

Kolejnym pluginem udostępnianym przez @iamhappyprog na stronie www.happyprog.com jest TDGotchi. Dzięki kolejnym wynikom testów zbieramy punkty i rozwiajamy nasze „zwierzątko”.

Podczas PrimeFactorsKata udało mi się uzbierać 5 punktów, przy bowlingu zapomniałem spojrzeć.



Przy zamknięciu i otwarciu widoku, punkty się resetują. możemy jeszcze obserwować nasze zwierzątko / ikonke jak się zmienia, gdy zminimalizujemy widok.

Ostatnim plugin’em tego samego autora jest PairHero. Wspiera on Pomodoro Technique i ping pong programing.  Za przechodzące testy i refaktoring dostajemy punkty, a za szybkie zmiany kierownik – pilot można dodatkowo pomnożyć te punkty. Fajne jeśli akurat ćwiczmy Ping Pong'a, szybkie zmiany, lub po prostu programowanie w parach.Przykładowy screenshot poniżej.



Z przedstawionych plugin’ów najbardziej polecam pierwszy, gdyż wg. Mnie niesie największą wartość i pozwala na dobrą retrospekcje jak i porównanie wykresu z innymi developerami. Pozwala również nam zauważyć, jak często wykonujemy automatyczny refaktoring, ile czasu potrzebujemy na przejście red -> green itp.

A jak wygląda Twój puls?

niedziela, 23 października 2011

Mobilization – konferencja o technologiach mobilnych - wrażenia


Ledwie tydzień temu byłem na Warsjawie, a tu już następna konferencja: Mobilization.pl, która odbyła się w sobotę w Łodzi. Była to pierwsza edycja konferencji i jeszcze sporo pozostawia do życzenia co do poziomu wykładów, ale miejmy nadzieję, że w przyszłości się to poprawi.

O 9.50 było szybkie powitanie uczestników, parę spraw organizacyjnych i rozpoczął się pierwszy wykład Bartłomieja Zassa na temat programowania Windows Phone Mango. Mimo, że nie jestem fanem rozwiązań tej firmy, byłem pod wielki wrażeniem tej prelekcji jak i prelegenta. Przede wszystkim prezentacja była bardzo dobrze przygotowana, było kodowanie na żywo (które działało), opcja zoom na ekranie, zaznaczanie kursorem elementów na ekranie, pokaz działania telefonu na rzutniku, płynne przełączanie się pomiędzy kodem a prezentacją i jeszcze parę innych fajnych drobnostek. Istny majstersztyk. Jedyne co mi się nie spodobało, to częściowe ucięcie prawej strony ekranu prezentacji (złe wyskalowanie ekranu – można było wcześniej ustawić), i mówienie „na pan/państwo”. Ja wolę luźniejszy sposób prowadzenia prezentacji i zwracanie się „na Ty/Wy”.

Na samej prezentacji najpierw było trochę historii. W 2010 była premiera Windows Phone, ale nie w Polsce (gdyż nie było tłumaczenia na nasz ojczysty język) i oficjalnie nie można było kupić u nas takiego telefonu. Jednak jesienią 2011 pojawił się Windows Phone 7.5 Mango dostępny dla Polaków. Były na prezentacji podane minimalne wymagania sprzętowe, które musi posiadać telefon, aby obsługiwać ten system. Wymagania są dość spore co może wpływać na cenę urządzeń z produktem Microsoftu. Na dniach Nokia ma wypuścić Nokię 800 która ma działać na Windows Phone 7.

Na przedstawiany system można tworzyć oprogramowanie z wykorzystaniem Silverlight 4 czy też XNA (api dla XBoxa). Mango zawiera również Internet Explorer’a 9 (niby ten sam engine co w PC’tach), czyli daje to nam wsparcie dla Html’a 5 i sprzętowej akceleracji graficznej. Bartłomiej pokazywał słynny test FishIETank  odpalany na telefonie i wyglądał dobrze.

Telefony z Windowsem Phone 7 prezentują trochę inne podejście od obecnie popularnych smartfonów. Zamiast w menu wyświetlać ikonki, które uruchamiają poszczególne aplikacje, wprowadzono koncepcję kafelków. Są to takie większe ikonki, które pokazują jakiś stan aplikacji, np. informację, czy przyszły nowe e-maile. I nasze aplikacje (o ile to obsługują) można przypiąć do pulpitu jako taki kafelek. Ciekawe podejście, choć gusta są podzielone na temat tego rozwiązania.

Inną wprowadzoną do systemu koncepcją są Hub’y, czyli integracja informacji z wielu miejsc. Przykładowo w książce telefonicznej pod konkretnym kontaktem możemy mieć zagregowane informacje o danej osobie z facebook’a, linkedin’a gmail’a i innych. Fajna funkcjonalność.

Następnie było na prezentacji już bardziej praktycznie. Prelegent pokazał kilka przykładowych aplikacji i jak można prosto i szybko tworzyć własne. Bartek stworzył na szybko aplikację o konferencji dla Windows Phone 7.5. Pokazał przy tym jak można to robić z poziomu Visual Studio jak i Expression Blend 4. Oba narzędzia dobrze się integrują i synchronizują. Pierwsze służy programistom, a drugie jest bardziej dla grafików i projektantów interfejsów graficznych, ale można w nim również sporo funkcjonalności wyklikać. Jeśli chodzi o licencjonowanie to narzędzia są bezpłatne.

Microsoft udostępnił również (podobnie jak konkurencja) miejsce gdzie można umieszczać i sprzedawać swoje aplikacje, czyli Marketplace. Studenci mogą sobie za darmo konto założyć, osoby prywatne i firmy płacą 100 $ rocznie.

Prezentację uważam za najbardziej udaną i pokazującą najwięcej ze wszystkich prezentacji w jakich uczestniczyłem w ramach tej konferencji. Wystąpienie się przedłużyło, przez co cała agenda się przesunęła o 15 minut.

Kolejną prezentacją na której byłem, było Programowanie Android 3.0 prowadzone przez Krzysztofa Janika. Prezentacja słaba, już na drugim slajdzie były jakieś błędy. Prelegent chciał zrobić małe demo pokazywane z tableta (bo tam działa Android 3.0), ale miał jakieś problemy z kablem. Próbował jeszcze włączyć live streaming (cała konferencja była stream’owana na giwebcast.pl) na rzutniku, by pokazać tablet do kamery. Niestety nie udało się załadować streamingu na komputerze prelegenata :( Dodatkowo Krzysiek często patrzył na slajdy i zadawał dużo pytań publiczności, które nie wnosiły nic do tematu. Bardzo słabe wystąpienie.

Jedyne co wyniosłem z prelekcji to obecność w Androidzie 3.0 czegoś co nazywamy Fragments. Są to jakby miniActivity, które możemy dynamicznie osadzać w innych Activity.

Kolejne wystąpienie było Konrada Hołowińskiego na temat Multiplatform mobile apps. Konrad przedstawił dwa rozwiązania pozwalające pisać raz i uruchamiać aplikację na różnych urządzeniach mobilnych.

Pierwszym omawianym rozwiązaniem było Appcelerator Titanium. Aplikację tworzymy za pomocą JavaScript’u wykorzystując dodatkowo natywne komponenty dla konkretnych platform. Titanium dorzuca później do kodu własny interpreter JS, co zwiększa wielkość aplikacji. Jeśli dobrze zrozumiałem, to od pewnego czasu produkt ten używa statycznej analizy i kompilacji kodu, generując kod natywny dla danej maszyny. Zdecydowano się na taki krok ze względów wydajnościowych, ale przez to pojawiały się przez jakiś czas wycieki pamięci.

Titanium wspiera Androida, iOSa i BlackBery (nie w pełni). Dzięki  kompilacji do natywnego kodu, aplikacje przyjmują wygląd platformy na której są uruchamiane. Pojawiają się przez to często różnice w wyglądzie na innych urządzeniach, co zostało pokazane podczas prezentacji na emulatorach iPhone’a i Androida. Mamy również dostępne darmowe jak i płatne plugin’y rozszerzające możliwości dostarczane przez Titanium.

Następnie było o konkurencyjnym rozwiązaniu PhoneGap, które wspiera więcej (bo aż 6) platform. Tutaj piszemy w HTMLu 5, JavaScript’cie i CSS3. Produkt jest typu open-source i wszelkie plugin’y są rozwijane przez społeczność.

PhoneGap jest uruchamiany w natywnym silniku JS danego urządzenia. Daje on jednak też dostęp do większości funkcjonalności dostępnych w smartfonach, za pomocą „zmostkowania” ich do JS. Podejście to ma swoje wady jak i zalety. Wadą jest brak wsparcia dla wielowątkowości i wolniejsze działanie od aplikacji tworzonych w Titanium, lub natywnie. Za to naszą aplikację możemy uruchomić w przeglądarce i podejrzeć cos się dzieje np. za pomocą FireBug’a.

Z ciekawostek, to PhoneGap zostało ostatnio przejęte przez firmę Adobe, które się stara zaistnieć na rynku urządzeń mobilnych. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Na konferencji miałem okazję poznać Tomka Dziurko. Po prezentacji Konrada poszliśmy na obiad i po nim chcieliśmy pójść na Advanced layouts on the Android battlefield. Jacka Niedzwieckiego, ale chwilkę się spóźniliśmy, a sala była wypchana po brzegi. Alternatywny wykład o Windows 7 nas nie interesował, więc se posiedzieliśmy w holu konferencji.

Następnie miał być wykład o Androidzie i SmartTV, ale prelegent nie przyjechał. W jego miejsce wrzucono Testowanie w Systemie Android Marka Defecińskiego. Marek był jednym z organizatorów konferencji i prowadzi Blog Progamisty Android. Marek jest niespełnionym fanem testów. Swoją opowieść zaczynał od J2ME, w której sam miałem przyjemność się sprawdzić. I rzeczywiście potwierdzam, że o testowaniu w J2ME nie ma co mówić.

Później już było o Androidzie i testowaniu funkcjonalnym za pomocą robotium. Projekt się reklamuje jako Selenium ale dla Androida i działa na emulatorze Androida. Prelegent nie był jednak do końca zadowolony z tego rozwiązania.

Innym ciekawym, omawianym projektem był Robolectric. Jest to framework do testów, który za pomocą Javassist podmienia to co siedzi w android.jar. Dzięki temu możemy nasze testy odpalać na komputerze, działa refaktoryzacja i jest to szybkie.

Było jeszcze wspomniane o android-mock i paru innych frameworkach do testowania. Niestety Marek nie pokazał żadnych przykładów, zrzucając winę na aktualizacje maven’a. Brakuje mu jeszcze oswojenia z publiką i rozluźnienia podczas prowadzenia prezentacji. Na problem suchego gardła polecam wodę z cytryną przed i w trakcie prezentacji (powoduje wydzielanie śliny) jak i unikania słodyczy oraz nadmiernego picia wody (wysusza gardło). Ponadto bujanie się na boki jest trochę denerwujące / rozpraszające dla słuchaczy. Niestety pewność na tego typu wystąpieniach można wyćwiczyć jedynie występując.

Następne prelekcje były dla mnie mniej interesujące. Spotkałem na konferencji Pawła Zubkiewicza, którego znam dzięki WrocJUG. Jako, że Paweł jest z Wrocławia, postanowiłem się zabrać z Nim i innymi pracownikami QNH do domu, gdyż powrót autobusem o 21.35 z Łodzi jakoś mi się nie uśmiechał.

W drodze powrotnej nie mogło się obejść bez niespodzianek, mianowicie klocki hamulcowe się starły i musieliśmy się zatrzymać. Na całe szczęście wylądowaliśmy w miejscowości Szadek, a nie gdzieś w lesie. Dobrą pizze tam mają i gdyby nie ta awaria nigdy bym się tam nie pojawił. Pomoc drogowa zawiozła nas z powrotem do Łodzi i tam już czekał na nas samochód zastępczy, którym dojechaliśmy do Wrocławia.

Podsumowując, jak na pierwszą edycję konferencji, organizacja wypadła dobrze. Były dostępne przekąski w postaci kanapek i jogurtów (świetny pomysł) jak i kawa / herbata. Jedna sala była trochę mała, przez co nie chciałem się dociskać na jeden wykład. Na krzesełkach konferencyjnych były fajne podkładki przyczepiane do krzesła rzemykiem, na których się wygodnie notowało. Trzeba jedynie poziom prezentacji podnieść i będzie cacy.

wtorek, 18 października 2011

Warsjawa 2011 już za nami


W minioną sobotę (15.10.2011) odbyła się Warsjawa 2011. Konferencja ta jest organizowana przez te same osoby co Confitura z tym że ma ona charakter warsztatowy. Ja postanowiłem wziąć udział w ścieżce dotyczącej GWT gdyż ostatnio trochę pokodziłem w tej technologii i chciałem uzupełnić / usystematyzować swoja wiedzę. Ale od początku.

Konferencja rozpoczęła się chwile po 9.00 słowem wstępnym organizatorów. Chwile później poszliśmy już do sal gdzie miały być warsztaty. Sala była trochę mniejsza niż przewidziane 60 uczestników, więc było ciasnawo, ale przyjemnie. No i ilość podłączonych komputerów do sieci elektrycznej musiała się skończyć wysadzeniem korków. Trzeba było kilka przedłużaczy spiąć ze sobą i ukraść prąd z korytarza, aby muc w ogóle rzutnik prowadzącemu  uruchomić. Wysadzenie korków jest rzeczą, której można się spodziewać, ale zbytnio nie ma się jak przed tym zabezpieczyć. No chyba że ktoś ma generator prądotwórczy pod ręką i mógłby udostępnić :P

Warsztaty rozpoczęły się więc o 9.45. Po krótkim wprowadzeniu utworzyliśmy przykładową aplikację i zaczęliśmy zabawę. Niestety prowadzący założył, że będzie Wi-Fi i że będzie działać. Niestety było to błędne założenie, co trochę rozwalało pracę. Przykład ten pokazuje, że przygotowanie prezentacji / warsztatu nie jest sprawą trywialną i że należy się zabezpieczyć na ewentualność braku dostępu do Internetu i wszelkie inne problemy. Całe szczęście pojawiłem się chwilę przed konferencją i zdążyłem jeszcze uruchomić skrypty konfigurujące środowisko, dzięki czemu mogłem wykonywać początkowe ćwiczenia. Poniżej przedstawiam garść interesujących informacji o GWT, które wyniosłem z warsztatu.

Moduł GWT dzieli się na client server i shared. Widać to w nazwach pakietów w naszym module. Klasy umieszczone w pakiecie shared są współdzielone przez client i server. To co jest umieszczone w client i shared jest tłumaczone na JavaScript, więc nie może zawierać / używać tego co nie jest przetłumaczalne na JS. Inaczej dostaniemy błędy kompilacji typu: No source code is available for type <nazwa_klasy> did you forget to inherit a required module?. Trzeba wtedy sprawdzić, czy wskazywana klasa jest osiągalna w client lub shared.

W GWT jest coś takiego ciekawego jak SafeHTML. Chroni on przed atakami Cross-Site-Scripting (XSS). Było tylko o tym wspomniane i z pewnością trzeba kiedyś temat zgłębić.

Inna ciekawostką są klasy rozszerzające SelectionScriptLinker. Definiują one, w jaki sposób ma być generowany kod JS przez kompilator. I tak IFrameLinker generuje kod GWT ładowany w osobne znaczniki <IFRAME>. Inna klasa SingleScriptLinker generuje pojedynczego JavaScript’a, a CrossSiteIframeLinker umożliwia ładowanie skryptów z różnych lokalizacji. To ostatnie przydaje się, gdy deploy’ujemy aplikację na wielu serwerach.

Chcąc skorzystać z wybranego Linker’a musimy dodać odpowiedni wpis w pliku konfiguracyjny modułu (*.gwt.xml). I tak Chcąc skorzystać z CrossSiteIframeLinker dopisujemy:

<add-linker name="xs"/>

Dla SingleScriptLinker jest to:

<add-linker name="sso"/>

Wszystkie linkier’y należą do modułu core w GWT. Chcąc sprawdzić co jest domyślnie włączone i co jeszcze można włączyć, należy poczytać zawartość pliku Core.gwt.xml.

Na warsztacie dowiedziałem się w końcu jak z Developer Mode skorzystać. Wcześniej o nim coś słyszałem ale nie wiedziałem dokładnie jak działa. Najlepiej przygotować sobie projekt z poziomu Eclipse’a: File -> New -> Web Application Project. Dzięki temu mamy możliwość skorzystania z plugin’a GWT do Eclipse’a.



Wybierając opcję GWT Compile Project wtyczka kompiluje aplikację i tworzy konfigurację uruchomieniową dla Eclipse’a. Możemy również sobie wybrać ile kompilator na wypisywać na konsole podczas kompilacji, oraz jak ma wyglądać JS po kompilacji (Pretty, Obfuscated, Detailed)



O dziwo zaimportowanie projektu, utworzonego przez skrypt webAppCreator dostarczany wraz z GWT, nie pozwala nam korzystać z tego dodatku. Po udanej kompilacji możemy uruchamiać naszą aplikację w Development mode.



Wybieramy przeglądarkę i już można się nacieszyć nasza aplikacją. Zaletą jest to, że nie musimy za każdym razem rekompilować całej naszej aplikacji, tylko wciskamy F5 w przeglądarce. Pewnie są jakieś ograniczenia na to, co się automatycznie odświeża a co nie - kwestia dowiedzenia się.

Ciekawą funkcjonalnością jest możliwość logowania na konsolę po stronie klienta. Służy do tego moduł Logging. Aby go uaktywnić, należy w pliku konfiguracyjnym modułu dodać następujący wpis:

<inherits name="com.google.gwt.logging.Logging"/>

Ważne jest aby umieścić go przed naszym Entry Point’em!!! Ja umieściłem za i się męczyłem kilka godzin czemu nie działa.

I już możemy logować:

logger.info("onModuleLoad()");
logger.log(Level.WARNING, "warning");
logger.log(Level.INFO, "info");

Trzeba pamiętać, aby dołączyć standardową bibliotekę javową: java.util.logging.Logger. Efekt widać na konsoli w Eclipse:

Sun Oct 16 19:20:33 CEST 2011 LogowanieEntryPoint
INFO: onModuleLoad()
Sun Oct 16 19:20:33 CEST 2011 LogowanieEntryPoint
WARNING: warning
Sun Oct 16 19:20:33 CEST 2011 LogowanieEntryPoint
INFO: info

Jak i w przeglądarce:



Inną ważna rzeczą jest przyspieszanie kompilacji projektu. Niestety kompilacja do JS trwa długo i dodatkowo jest generowany kod na 6 przeglądarek. Warto dla celów development’u ograniczyć kompilację do jednej przeglądarki. I tak aby generować kod dla Firefox’a należy w pliku konfiguracyjnym moduł dodać następująca linijkę:

<set-property name="user.agent" value="gecko1_8"/>

Warto wiedzieć, że wpisy te są zdefiniowane w UserAgent.gwt.xml.

Tyle mniej więcej było do przerwy obiadowej. Około 13.45 zaczęły przychodzić pierwsze Pizze. Było ich sporo i co jakiś czas dochodziły nowe. Można było się spokojnie najeść, bo pod koniec przerwy widziałem jeszcze niedojedzone kawałki. Jako że przed przerwą budowanie aplikacji nie chciało mi działać, uniemożliwiało mi to aktywne uczestnictwo w warsztatach. Postanowiłem więc (nie ja jeden) przenieść się na ścieżkę wykładową.

Najpierw Koziołek mówił na temat tego jak jeszcze można wykorzystać biblioteki testowe. Otóż ułatwiają one nam budowanie walidatorów danych (np. otrzymanych od klienta). Tutaj Bartek pokazywał jak skorzystać z TestNG.

Inna ciekawostka to zastosowanie Mockito w kodzie produkcyjnym. Da się i jest to przydatne, gdy wiemy, że jakaś funkcjonalność dojdzie w niedalekiej przyszłości, ale jeszcze nie wiemy co to de facto będzie. W tym momencie możemy sobie zbudować interfejs taki, jak będzie nam potrzebny i go zmockować, aby zwracał nam domyślne wartości. Jak już będzie wiadomo co / jak należy to poprawnie zaimplementować, to wyrzucając mocka podpinamy konkretną implementację. Ciekawe rozwiązanie, choć dla niektórych może to być zbyt kontrowersyjne.

Na koniec było jeszcze o DbUnit. Dzięki tej bibliotece możemy zasilać naszą bazę nowymi danymi, np. wraz z kolejnymi release’ami naszej aplikacji. Nie musimy w tym momencie utrzymywać skryptów SQLowych (co jest kosztowne i trudne), a przygotowanie danych można zrzucić na klienta dając mu do ręki Excela.

W ogólności zaletą zastosowania opisywanych bibliotek jest minimalizacja ilości naszego kodu, bo więcej naszego kodu = więcej błędów. Opisywane biblioteki są przetestowane przez duże grono użytkowników, a gdy nasz kod jest mniejszy to łatwiej znaleźć w nim ewentualny błąd. Dodatkowo wykorzystanie TestNG powoduje powstawanie programów samotestujących się.

Na koniec został wykład Jacka Laskowskiego. Jacek opowiadał o TomEE czyli starym Tomcat’ie rozszerzonym o kilka bibliotek (CDI – OpenWebBeans, EJB – OpenEJB, JavaMail, OpenJPA, JSF – MyFaces, JTA - Geronimo Transaction) i certyfikat serwera aplikacji. Czyli mamy nowe narzędzie, które obsługujemy jak stare, a daje nam kilka dodatkowych możliwości. Wcześniej mogliśmy dołączyć dodatkowe moduły ręcznie.

Po omówieniu teoretycznym, Jacek pokazał kilka sztuczek z NetBeans’em i TomEE i jak można szybko wystartować z nowym narzędziem. Niby żaden przełom, ale myślę, że nowy Tomcat pomoże zacząć nowicjuszom współpracę z nim. Sporą cześć tego co była na wykładzie można przeczytać na blogu Jacka, a pewnie jeszcze jakieś uzupełnienia się pojawią. Samo prowadzenie prezentacji jak zwykle na dobrym poziomie.

Na koniec były jeszcze podziękowania dla sponsorów / organizatorów i losowanie nagród. Jak zwykle zostało wylosowane sporo osób, które już poszły do domu. Chyba warto w końcu napisać prostą maszynę losującą, gdyż podobny problem z nagrodami pojawia się na innych konferencjach.

Podsumowując organizacyjnie po za wifi i prądem nie było się do czego czepiać. Pizzy było wystarczająco, napojów troszkę mniej, a i tak super że były. Szkoda trochę, że warsztat z GWT trochę nie wyszedł (problemy z netem i skryptem budującym), ale na szczęście można było alternatywnie pójść na wykłady. No cóż trzeba będzie samemu bardziej usiąść do tej technologii i się pobawić.