Wielu znajomych (i tych mniej znajomych) pyta mnie czasem o to, czy skoro tak licznie jeżdżę po konferencjach Javowych (w tym roku już 4 a to jeszcze nie koniec), to czy są to wyjazdy sponsorowane przez kogoś (pracodawcę / babcię), czy po prostu sam sobie je opłacam?
Otóż różnie to z tym bywa: czasem jadę z ramienia pracodawcy, a czasem za swoje (nie za mszowe) pieniądze. Uzasadniając takie postępowanie, podeprę się słowami Wujka Boba zapisanymi w książce The Clean Coder [str. 16].
“Your career is your responsibility. […]It is not your employer’s responsibility to train you, or to send you to conferences, or to buy you books. These things are your responsibility. Woe to the software developer who entrusts his career to his employer.”
Nie jest zadaniem / odpowiedzialnością pracodawcy płacić za Twój rozwój! Pracodawca daje Ci pracę, kupuje twoją dostępność, twoją wiedzę i umiejętności, dając Ci w zamian co miesiąc wypłatę przelewem na konto. Pracodawca „kradnie” z Twojego życia 40 godzin tygodniowo, oczekując w zamian rezultatów: skończonego, działającego projektu, udanego wdrożenia, zadowolenia klienta…
Pracodawca chce, aby u niego pracowali tylko najlepsi, ale najlepiej nie ponosząc przy tym żadnych kosztów związanych ze szkoleniami, wyjazdami na konferencje, czy z chociażby kupnem książki. Po prostu rozwój pracowników nie jest głównym celem / zadaniem pracodawcy. Od tego są uczelnie wyższe i instytucje prowadzące szkolenia. Te pierwsze mogą być bezpłatne (zależnie od państwa), a za szkolenia trzeba już sobie płacić.
Rozumiejąc taką politykę firm, powinniśmy tym bardziej doceniać swojego pracodawcę, jeśli ten wspiera nasz rozwój. Nie możemy jednak zapominać, że to My bierzemy odpowiedzialność za nasz rozwój i że to My musimy znajdować czas w swoim życiu, aby przeznaczyć go na swój rozwój.
A ile czasu powinniśmy poświęcać na samodoskonalenie?
Wujek Bob w przytaczanym fragmencie jego książki pisze o takim podziale tygodnia:
- 40 h pracy dla pracodawcy (według ustawy)
- 20 h pracy dla siebie (samodoskonalenie)
- 56 h na sen (8h dziennie)
No i jeszcze zostaje 52 h na wszystko inne: rodzina, przyjaciele, znajomi, aktywność fizyczna, odpoczynek. Myślę, że jest to bardzo optymistyczne oszacowanie. Wiadomo, nie jesteśmy robotami i możemy czasem mieć gorszy dzień lub tydzień, kiedy nic się nie chce. Ja te „zalecane” 20 godzin traktuję, jako oszacowanie, ile mniej więcej powinienem w tygodniu robić coś pożytecznego dla siebie. Czy osiągam te 20 godzin – nie wiem, nie mierzyłem tego.
A co robić w tym czasie?
No cóż, możliwości jest sporo i można o tym napisać osobny artykuł. Uczestnictwo w konferencjach / warsztatach branżowych jak najbardziej się zalicza do tych aktywności. Konferencje są różne i różne są ich poziomy, ale zawsze można się czegoś nauczyć. Nawet jak idziemy na prezentację, która nie do końca jest związana z naszym obszarem zainteresowań, możemy się dowiedzieć, że w ogóle coś takiego jest, jak działa i jak używać. A gdy mamy poznać nową technologię, to lepiej posłuchać kogoś kto miał z tym styczność, niż samemu rozkminiać tutoriale. Sam siłę i potęgę wykładów (chociażby studenckich) doceniłem dopiero na 4tym roku studiów, jak w końcu były one w miarę konkretne i gdy ktoś sensowny je prowadził.
Inną zaletą, jakie dają nam konferencje to możliwość pogadania i poznania ludzi z tymi samymi zainteresowaniami, co za sobą niesie wymianę doświadczeń, opinii itp. Inną bardzo miłą kwestią są wszelkie towarzyszące konkursy z nagrodami. Jak się już nie raz przekonałem, w cale nie jest tak ciężko coś wygrać (myszka Logitech’a na 4developers 2010, zniżki na zakupy w Helionie na Javarsovi 2010, pendrive'y i bilety do kina na Confiturze 2011). Ostatni konkurs po Warsjawie 2011 był bardzo fajny. Do rozlosowania były 2 książki ufundowane przez firmę TouK dla osób, które napiszą relację na blogu z konferencji. No i jedna z książek (Czysty Kod) przypadła mi, co pokazuje, że prowadzenie bloga może być przydatne ;)
Tak więc jak by ktoś jeszcze w tym roku chciał porobić coś ciekawego, to 3ciego grudnia jest Global Day of Coderetreat, czyli w ponad 80 miastach na świecie odbywać się będą warsztaty CodeRetreat. W Polsce taka impreza będzie w Krakowie na którą oczywiście się wybieram.
Szykuje się jeszcze Agile Development Day w Warszawie na który jeszcze można się próbować zapisać, a także w tym samym czasie Cracow.Mobi w Krakowie. A dla mieszkańców Wrocławia powstaje właśnie: Wrocław Google Technology User Group. Pierwsze spotkanie na temat Chrome Apps odbędzie się 29 listopada 2011 o godz. 19:00.
Prawdziwa gradka szykuje się jednak w pierwszym kwartale przyszłego roku, a mianowicie 33 degree. Ja już się zarejestrowałem, mimo że nie wiem czy sam będę musiał sobie ją opłacić, czy pracodawca mi ją zasponsoruje. W każdym bądź razie proszę Was, drogi czytelniku / czytelniczko, abyście podczas rejestracji podali mój adres email mstachniuk gmail com, dzięki czemu Wy nic nie tracicie, a ja zyskam zniżkę na tę konferencję. Szczegóły promocji: 33rd Degree Buzz - get 20% off.
Do zobaczenia na konferencjach!
"Czy osiągam te 20 godzin – nie wiem, nie mierzyłem tego." - mysle ze zamiast mierzyc ten czas mozesz mierzyc swoje osiagniecia i realizacje postawionych sobie celow. To pozwoli ci zorientowac sie czy zmierzasz tam gdzie chciales.
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o kwestie sponsoringu doksztalcania to istotny jest kontekst w jakim zyjemy - panstwo socjalne. Panstwo (firma) nam pomoze, da nam, itd. Moze i czasem da. Moim zdaniem warto sie jak najszybciej z tego podejscia nawrocic na podejscie typu "You are what you eat" i zaczac sie samemu zdrowo karmic.
Przyznaję że rozmawiając z potencjalnymi pracodawcami pytam o uczestnictwo w szkoleniach i konferencjach - uważam to za dobry prognostyk jeżeli firma chętnie inwestuje w swoich pracowników. To znaczy że wierzy że zostaną oni na dłużej. :)
OdpowiedzUsuń